Uniwersytet Browna RPG

Carmen

~Bridget Vreeland
~Peyton Sawyer
~Olivia Colucci
~Mia Barros

Bridget

Bridget weszła do pokoju i postawiła ciężką torbę na podłodze:
- Uff... - westchnęła podpierając się ściany i rozejrzała po pomieszczeniu - biorę to w kącie pomyślała opadając na łóżko. Popatrzyła w sufit i uśmiechając się do siebie pomyślała: Będzie dobrze...

Bridget

Bridget otworzyła oczy: No tak...jestem już tutaj - pomyślała - Czyli jednak mi się nie śniło.
Wstała, niedbale zaścieliła łóżko i poszła wziąć prysznic. Przebrała się i położyła się na łóżku z komiksem w ręce: Nowa szkoła, nowi znajomi, nowe miejsce...znowu zaczynam od początku - pomyślała - Czas od początku przeczytać F4 - uśmiechnęła się do siebie i zabrała do czytania.

Bridget

Bee mocowała się chwilę z zamkiem, ale w końcu udało jej się go otworzyć:
- Witam w moich skromnych progach - powiedziała wchodząc. Od razu rzuciła się na łóżko w poszukiwaniu portfela - ee...i przepraszam za bałagan.

Ashlynn

-Bałagan to dla mnie normalka. I mój lokator jakiś nie za bardzo.. W sumie to jeszcze go nie widziałem - zasmiał się David

Bridget

- Uuu...czyli jedynym znakiem rozpoznawczym jest bałagan? Najs! Ja mam ten plus, że te wszystkie śmieci są przynajmniej moje - uśmiechnęła się Bridget grzebiąc ręką za łóżkiem. W końcu triumfalnie podskoczyła - mam! - po czym opadła na łóżko - tylko...ta kawiarnia jest taaak daleko.. - zaśmiała się cicho. Aż zdziwiła ją ta otwartość wobec Davida. Ale..czym tu się martwić? Lepiej, ze się nie buraczy i nie plącze pod nosem jak to zwykle bywało.

Ashlynn

-Co masz na myśli? - spytał David patrząc uważnie na Bee - A, Angie mi mówiła że się wczoraj pogodziłyście. To dobrze - uśmiechnął się szeroko. - Tylko ona jakaś dziwna dzisiaj była... zaczęła gadać o czymś, ze łamie dziewczęce serce. Nie wiem o co jej chodziło. - wzruszył ramionami

Bridget

Bridget wybałuszyła oczy: Nie rumień się! - pomyślała:
- Eee. Ja tymbardziej. W ogóle ona jest jakaś dziwna - mruknęła Bee poprawiając poduszkę - siadaj. Regeneruję siły - zaśmiała się cicho - a wracając do Angie to...pokłóciliście się dzisiaj? Bo gdy podeszłam to..jakieś negatywne fluidy wisiały w powietrzu.

Ashlynn

-Nie pokłóciliśmy, tylko próbowałem z niej wydusił o co jej chodzi. Siedziałem z Carmen, ona przyszła, złapała mnie za ręke, zaczęła mi coś szeptać do ucha, potem dogadywała Carmen, i potem zaczęła gadać o tym sercu. Nie wiem, moze to o nią chodzi... ale.. nic z tego nie rozumiem. - ponownie wzruszył ramionami i usiadł

Bridget

Bridget spojrzała w podłogę. Próbowała zebrać myśli. Nic z tego nie rozumiała. Najpierw łapie za rękę, a potem się czepia o jakąś dziewczynę? Rany... - pomyślała - Aa.. przepraszam, że nie zapytałam. Chcesz coś do picia, albo jedzenia?

Ashlynn

-Mogę napić się jakiejś wody czy coś. Mam nadzieje że dzisiaj już nic nie powylewamy. Ej... - powiedział nagle i zaczął nasłuchiwać - Kiedy macie godziny odwiedzin w akademiku? - spytał nagle

Bridget

Bridget wyjęła wodę z szafki nocnej i podała ją Davidowi. Po chwili sięgnęła z półki kubek ze znaczkiem F4:
- Godziny odwiedzin? Nie mam pojęcia. Jakoś w ogóle tu się mało kto kim interesuje, więc nie wiem. Poza tym błagam...jesteśmy dorośli. Chyba nam nie zabronią zapraszać gości, co?

Ashlynn

-No mam nadzieje. Żebyś nie miała jakichś kłopotów przez mnie czy coś. - powiedział David

Bridget

- Eee tam. Zawsze się wygrzebuję - uśmiechnęła się - wiesz, powiem ci że śmiesznie dzisiaj wyglądałeś otoczony trzema dziewczynami - zaśmiała się Bridget - jak typowy lowelas. Mimo, że z wyglądu na takiego nie wyglądasz - dodała szybko.

Ashlynn

-To bylo straszne. - powiedział David - Nie no żartuję, ale dziwnie się czułem. Na razie poznałem tu same dziewczyny, nie wiem czy znałem tyle w całym Vancouver - zaśmiał się